Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Żadna rozłąka nie trwa przecież wiecznie

25 czerwca 2015

Kiedy wreszcie zrozumiała, kiedy do niej dotarło, co właściwie się wydarzyło, usiadła i zaczęła płakać. Ale nie jakoś szczególnie długo, bo wkrótce się zdenerwowała i pomyślała, że zareagowała jak przeciętny, typowy, zwykły człowiek. Beksa, mięczak, istota ludzka. Ryczę jak jakiś prostak, tak, ryczysz jak jakiś prostak, choć tak naprawdę bardzo jej ulżyło. A po drugie, człowiek jest przecież tylko człowiekiem, w związku z czym każda inna reakcja mogłaby okazać się dziwna. Albo niepotrzebna czy sztuczna, podlana serialowym aktorstwem chodzącej kukły. Masz rację, moja droga, płacz nic tu nie pomoże, pewne rzeczy już się stały i nie da się ich zmienić. Przestań ryczeć. Już przestaję. Ocieram łzy i jestem twarda. To dobrze, taką cię lubię.

- Postanowiłem wyjechać za granicę – oświadczył pewnego dnia. Siedzieli przy stole i kończyli obiad.

- Jak to za granicę? – zdziwiła się i prawie zachłysnęła kawałkiem smażonego ziemniaka. Nigdy wcześniej ten temat się nie pojawił. Siła nowości. Moc nadchodzącej zmiany. Cios. Nagłe olśnienie, że nie lubię smażonych ziemniaków. Przecież je lubię. Z talerza patrzył na nią pokrojony schabowy. I co się patrzysz, panierowany jełopie?

- Normalnie, za granicę. Chyba do Norwegii, teraz wszyscy wyjeżdżają do Norwegii. Czas już zrobić coś dla siebie, skończyć z tą codziennością, z tym ciągłym strachem o to, czy zwolnią mnie w tym miesiącu czy dopiero w następnym – wyjaśnił tonem kogoś, kto zna najbliższą przyszłość, tylko nie chce się z tym zbytnio afiszować.

- A co będziesz tam robił?

- Znajdę lepszą pracę, kupię dom, zacznę nowe życie.

- A co ze mną?

Spojrzał na nią zaskoczony.